Jakiś czas temu zaprezentowaliśmy wam cienie do powiek na licencji serii Mandalorian od firmy ColourPop Cosmetics, tym razem postanowiliśmy przybliżyć wam nowy produkt licencyjny z portfolio wyśmienitej kanadyjskiej firmy kosmetycznej MAC. Domyślam się, że w uniwersum make up junkies aktualnie wyczekiwaną chwilą jest zapowiadana na weekend premiera nowej różowej kolekcji Jeffree’a Stara w papieskim wcieleniu barbie, my tymczasem jednak pochylmy się nad niniejszym produktem, moim zdaniem zdecydowanie wartym uwagi.
Trzeba tu zaznaczyć, że MAC na fali nowej backstory Disneya poświęconej znienawidzonej Cruelli De Vil wydał całą kolekcję produktów, włącznie z odpowiadającymi estetycznie kredkami do oczu, szminkami, błyszczykami, pędzlami, sztucznymi rzęsami i pozostałym kosmetycznym rynsztunkiem dla tapeciar, których nie będziemy tu omawiać – raczej nie jestem osobą, która rzuca się bezkrytycznie na całe kolekcje prokurując nieskończone duplikaty mazideł, które już posiadam w moim kuferku (przykładowo włączone do kolekcji kolory szminek prezentują się dosyć generycznie wobec czego pokrywają się że sztukami innych firm, które już posiadam, poza tym nie używam sztucznych rzęs a także mam już karalna ilość pędzli w kolekcji i muszę ograniczać kolejne zakupy w tym kierunku, aby nie skończyć z kolejnymi nieużywanymi egzemplarzami), więc dziś ograniczymy się do niniejszej nerdziej palety wspomnianej marki.
Mamy tu gabarytowo niewielką paletę 5g w tekturowym opakowaniu, niestety bez lusterka, w całkiem marketingowo zgrabnej oprawie graficznej duochrome czerni i bieli w odpowiadającym zewnętrznym pudełku. Pewnym ciekawym bonusem jest zamagnesowanie produktu w ten sposób, że możemy paletę rozmontować bądź na dwie mniejsze palety lub nawet pojedyncze skrawki z parami cieni, jak możecie zaobserwować niżej. Wbrew pozorem trzyma się to kupy i nie rozpada w niekontrolowany sposób jeśli nie macie na to ochoty.
Wewnątrz mamy plaster plastiku z nazwami poszczególnych cieni chroniący paletę przed niechcianym rozsypaniem czy pomieszaniem poszczególnych barwników w panach. Mamy tu osiem cieni i muszę wam powiedzieć, że choć początkowo miałam wątpliwości co do tej color story, to w praktyce przekonałam się do kombinacji, jakie można w aplikacji gotowego makijażu osiągnąć:
1. Gesso – biały matte – ja osobiście używałam go w zmieszaniu ze srebrnym shimmerem De Villionaire dla uzyskania pełniejszego koloru i lepszego krycia, choć myślę, że bardziej doświadczeni z was znajdą dla niego wiele innych zastosowań,
2. Carbon – czarny, bardzo mocno pigmentowany matte o niewielkim kickbacku
3. De Villionaire – srebrny, aksamitny shimmer
4. Chillin’ Like a Villain – niebieski, dosyć mocno pigmentowany matte
5. Need For Tweed – aksamitny, bardzo delikatny shimmer w odcieniu mauve o dużym kryciu
6. Cruella To Be Kind – bardzo mocno pigmentowany matte, typowy transition shade
7. Crue Love – głęboko czerwony shimmer o dużym kryciu
8. Sinister Shimmer – piękny, mocno mieniący się i silnie pigmentowany shimmer o dużym kryciu i ciemnozielonym odcieniu, bodaj mój ulubiony cień w palecie
Cóż, firmy MAC nie trzeba nikomu przedstawiać – mamy tu produkt premium i choć być może nie jest to absolutny top w portfolio giganta, jakość, jaką otrzymujemy za cca 40-50EUR ceny wyjściowej jest bardzo wysoka. Cienie są bardzo mocno pigmentowane i świetnie się z nimi pracuje, falloff jest minimalny, choć i tak dobrą praktyką jest zaczynanie tapetowania od oczu, aby nie zanieczyścić podkładu. Cienie blendują się bajecznie, jak zwykle przede wszystkim jak chodzi o shimmery, choć nawet kolorystyczne przejścia pomiędzy matte’ami wyglądają bardzo naturalnie. Poniżej zaprezentuję w pierszej kolejności swatches jako próbkę wyglądu cieni na żywej skórze, chcę jednak zaznaczyć, że to jeden z tych przypadków, gdzie fakt, że tzw. swatches czyli mazianie cieniami po przedramieniu naprawdę nie mówi wiele o produkcie jest szczególnie prominentny. Muszę też zaznaczyć, że poniższe próbki wykonano bez primera na suchej skórze, więc nie spodziewajcie się zbyt wiele.
Z wykorzystaniem primera na powieki i setting sprayu make up trzyma się cały dzień i nie roztapia się nawet przy aktualnych wysokich temperaturach. Przy standardowym cut crease, jak zobaczycie niżej, cienie trzymają się na swoim miejscu, nie obsypują się, transfer zawartości powieki ruchomej na górną jest także minimalny, choć duża w tym oczywiście zasługa samej natury cut crease jak i wykorzystanego gruntowania i utrwalania setting sprayem.
Cóż, mamy przed sobą bardzo ciekawy produkt w świetnej jakości i z dosyć ujmującą color story, choć nienazwała bym tej palety bóg wie jak elastyczną – oczywiście możecie uzyskać wiele różnych makijaży od bardziej delikatnych po wieczorowy full glam, tym niemniej sensem tego produktu jest raczej rekreacja wyglądu charakterystycznego dla jego licencyjnej postaci , stąd nie jest to paleta, którą polecałabym jako produkt podstawowy czy every-day wear. To raczej gadżet dla różnego sortu eksperymentów i fanów franczyzy i właśnie jako dodatkową paletę w waszych kuferkach zdecydowanie mogę ten produkt polecić.
8/10
Wykorzystano:
Dior Forever Skin Correct shade 00
Jeffree Star Cosmetics Velvet Trap Lipstick shade Naked Body
Jeffree Star Cosmetics Velvet Trap Lipstick shade The Perfect Red
Kaleidos Space Age Prophecy Multichrome Highlighter
Lancôme Hypnôse Volume à Porter mascara shade Black
Lancôme La Base Pro Perfecting Make-Up Primer
Lancôme Teint Idole Ultra Wear Foundation shade 008 Beige Opale
MAC Cosmetics Cruella To Be Kind Eyeshadow Palette
MAC Cosmetics Shape+Shade Brow Tint shade Fling
Make Up Revolution Cut Crease Canvas shade Illustrate
Morphe Continuous Setting Mist
Morphe Brow Setting Gel
Urban Decay Eyeshadow Primer Potion
Vichy Laboratories Dermablend Setting Powder