Co prawda finał drugiego sezonu Mandalorian należy już do historii i nawet uchylono nam rąbka tajemnicy odnośnie dalszych losów Din Djarina i małego Grogu, tym niemniej niniejszy set nadal pozostaje względnie świeży – choć jak w innych przypadkach złożyliśmy go już całe miesiące temu oraz uwieczna on fantastyczną scenę zmagań Mando z grupą Dark Trooperów, wcześniej do dostania jedynie w pojedynczej sztuce w zestawie Imperial Light Cruiser (75315) z 2021 roku.
Zestaw jest z kategorii mniejszych i liczy sobie jedynie 166 części, mamy tu więc do czynienia z rozbudowaną formą battlepacka jakby na modłę zestawu 75280, jaki prezentowany tu był już dawno temu i również debiutował z ceną w retailu niespełna 30EUR. Target wiekowy dla lekko podrośniętych bombli 8+.
Jeśli chodzi o samą scenkę to ponownie, jak zaznaczałam już tu przy jakiejś okazji, nie wychodzę z podziwu w jak kreatywny i efektywny sposób LEGO jest w stanie wykorzystać tak niewielką pulę części – mam tu owszem kompaktową, lecz kompletnie zabudowaną scenkę z garścią przyzwoitych aktywnych funkcji playability w spójnej kompozycji kolorystycznej z niestety dosyć znaczną powierzchnią oklejoną, ale moje doświadczenie pokazuje, że akurat sprokurowanie naklejek nawet do zestawów bardzo starych nie stanowi większego problemu – na tym polu mamy całą grupę wydawców cierpliwie wydających pojedyncze stare arkusze, z czasem niezbędna wymiana tego elementu nie powinna więc stanowić większych problemów.
Z zestawem otrzymujemy wspomniane cztery minifigurki – po pierwsze nową, tegoroczną figurkę Luke’a mistrza Jedi z alternatywnym wyrazem twarzy (choć te dwie wersje nie różnią się szczególnie między sobą), nowym torsikiem i nóżkami oraz nowszym kapturem z 2019 roku i po drugie aż trójkę Dark Trooperów znanych z wspomnianego zestawu 75315 z zeszłego roku. Te trzy figurki są identyczne bo zresztą dlaczego miałyby się różnić i także mają pod nowymi hełmami nadruki po obu stronach główek. Aha, jeśli mamy na sali nieogarów – nie, ten zestaw nie zawiera mini wersji Grogu, bowiem w tej scenie Luke go jeszcze nie spotyka, stanie się to dopiero kilka kadrów później, kiedy to Mando ściągnie po raz drugi hełm, aby pożegnać się ze swoim adoptowanym uszatym synem – i takie bomble to ja rozumiem.
Moim zdaniem mamy tu do czynienia z must-havem, zestawem niezwykle udanym, wypasionym pod względem wsadu figurkowego i konstrukcyjnym, prezentującym produkt kompletny i skończony a ponadto dobrze rokujący inwestycyjnie. Zdecydowanie kupić i to więcej niż jedną sztukę i nie otwierać.
8.5/10