Microfightery Star Wars, choć znalazły sobie już grono wiernych odbiorców, długo nie budziły naszego większego zainteresowania i szczerze powiedziawszy nadal z jednej strony budzą moje lekko ambiwalentne odczucia, z drugiej strony czuję już swędzenie po cichu budzącego się zainteresowania, zwłaszcza na okoliczność zestawu takiego jak ten.
Zestaw niniejszy jest ze stycznia pierwszego roku pandemicznego, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co nas czeka; kiedy set debiutował w końcu z jakimś kursowym sensem za niespełna 10USD, 9GBP oraz 9,74EUR. Z danych technicznych mamy tu 86 części, w tym tradycyjnie pojedynczą figurkę.
Y-Winga w serii microfighters dostaliśmy już trzy lata wcześniej, w standardowych żółtych kolorach oraz z anonimową figurką pilota w granatowym jumpsuicie i trzeba przyznać, że poza różnicą kolorystyczną był to egzemplarz bardzo podobny do niniejszego, z podobną konstrukcją silników bocznych i uzbrojeniem, ale jakby całościowo krótszy vzadu – pod tym względem otrzymujemy tu minimalnie rozbudowany lifting setu z 2017 roku. W samej serii siódmej na półkach obok niniejszego pojawił się jeszcze microfighter Kylo Rena i jego promu oraz podwójny acz moim zdaniem niezbyt udany zestaw T-16 Skyhopper vs Bantha Microfighters (75265) o prawie dwustu częściach.
Jestem właściwie bardzo pozytywnie zaskoczona konstrukcją samego pojazdu, od którego z jakichś przyczyn oczekiwałam lekko podpakowanej formy gazetkowo-adwentowej, a tym czasem mamy tu całkiem zgrabne i przyjemnie odwzorowane w tej lekko pociesznej czy brickheadowej formule kształty słynnego statku – być może moje doznanie wyzionie w tym miejscu naiwnością, ale zaciekawiło mnie wykorzystanie końców barów zwykle stosowanych jako rdzeń pocisków flickfire missiles jako studów do zamocowania zwieńczenia na stelażu silników.
Całkiem przyjemna jest także dołączona figurka, którą poza tym otrzymamy jedynie w dorosłej wersji tego samego pojazu w skali bawialnej pod tą samą nazwą oraz numerem 75249. Zorii Bliss, postać właściwie episodyczna w części dziewiątej (bleh) otrzymała tu komplet nowych nadruków, dualmoldowy hełm oraz niestety czarną główkę, co ma sens, jako że jej twarzy w tym odcinku nie zobaczyliśmy.
Jest tu całkiem przyjemnie, być może wrócę po więcej. Póki co polecam, koniec i bomba; kto czytał ten trąba.
6/10