Dziś rzutem na taśmę załapiemy się na nowość prosto ze stołu składacza w naszym LEGO roomie – w przerwach pomiędzy próbami ogarnięcia rosnącego chaosu z archiwizacją, foliowaniem i pakowaniem w tle, udało nam się złożyć taką drobnostkę z najnowszej serii Ninjago. Tych zestawów wkrótce będzie mnóstwo wszędzie, bo sądząc po zawartości pudełka wszyscy będą chcieli je mieć, ale nie uprzedzajmy recenzji.
Jak wspomniałam, zestaw tegoroczny z kategorii mniejszych, bo zawierający jedynie 137 części dla bombli 7+, dostępny już od bajecznej kwoty niespełna 13EUR wobec katalogowych dwóch dych – żyć nie umierać.
LEGO wielokrotnie udowodniło, że podobne niewielkie pojazdy, motorki i jety to coś, w co dobrze umieją i nie inaczej jest też tutaj. Wiem, że się powtarzam, ale ponownie jestem pod wrażeniem, jak fantazyjną konstrukcję Duńczycy potrafią złożyć z tak niewielkiej liczby elementów. Mamy tu schemat kolorystyczny niebiesko-złoty, ze sporą ilością nowych części w dual-moldzie – pojazd ma fantastyczne, opływowe i bardzo dynamiczne kształty, widelce z przodu i z tyłu są masywne i stabilnie połączone ze skromnym korpusem, tradycyjnie mamy także zróżnicowane ogumienie – na przodzie mamy płaski bieżnik stopiony ze złotą felgą (co jest tegoroczną nowością wśród załączonych części), z kolei tylne koło ma parę łączonych na czarnych pinach złotych masywnych felg osłaniających wielką traktorową oponę. Raczej opcja niezbyt praktyczna, podobnie jak całkowite wyłączenie skrętu, ale wygląda naprawdę bombastycznie. Korpus jest montowany bardzo klasycznie, z kompletem dwupoziomowych bracketów 2×2 pozwalających na montowanie ponownie złotych slope’ów po bokach, spektakularny przód w dual moldzie trzyma się natomiast na parze haczyków. Co ciekawe, tegoroczną nowością kolorystyczną jest także chorągiewka w odcieniu DBG tu wykorzystana jako oparcie pojazdu po prawej stronie szkieletu.
Oczywiście głównym motorem napędowym sprzedaży tego zestawu będą figurki – i to piekielnie słusznie, bo obie sztuki dołączone tu do setu są po prostu fenomenalne. Pojedynczy Vengestone Warrior ma fantastyczn dual-moldową główkę w dodatku – co jest pewną nowością – pustą w środku, stąd prześwit potęguje tu wrażenie pobłyskujących fioletowych ślepiów, zaś sam Jay w smoczej wersji to już autentyczny majstersztyk. Jestem olbrzymią fanką tego, jak pryncypialnie i perfekcyjnie LEGO wykonuje dziś swoje nowe odlewy, zwłaszcza w technologii multimold – poziom detali jest tu niesamowity, w żadnym punkcie też te różnorakie rodzaje plastiku się nie zlewają czy rozmywają, zaś szwy łączenia są krystalicznie czyste i widocznie. Naprawdę piękna praca.
Absolutnie polecam – jest w moim skromnym odczuciu naprawdę fantastyczną sprawą, że tak wiele do franczyzy potrafi wnieść już zestaw z tak niskiej półki cenowej.
8.5/10