Cóż, ponownie zamarudziliśmy ze składaniem i publikowaniem, skutkiem czego Barracuda wyląduje na blogu dopiero teraz, kiedy pewnie większość z was już ją ma od mniej lub bardziej dawna. W każdym razie, choć raczej nie spodziewam się, że ktoś jeszcze poszukuje materiałów na temat tego szeroko po Internetach opiewanego zestawu, pozwolę sobie niżej pozostawić kilka słów o tym fantastycznym, bijącym w nostalgiczne nuty secie.
Jesteśmy zdecydowanie z tej grupy dorosłych, która nigdy nie naciągnęła rodziców na drogie odpowiedniki tego setu w dawnych latach 90, stąd tęsknota za zestawami LEGO Pirates i LEGO Castle wciąż jest u nas ogromna i nie mieliśmy złudzeń, że z pewnością po niniejszy set sięgniemy. Jest to absolutna krystalizacja wszystkiego, co było najlepsze w LEGO Pirates i to w potężnym natężeniu i wielkim stylu i chwilami tylko nieuzasadniony ból pleców przypominał nam, że w międzyczasie potężnie się zestarzeliśmy i nie przenieśliśmy tu i teraz magicznym sposobem do niespełnionych marzeń z dzieciństwa.
Na początek dane techniczne – zestaw ma niespełna 2500 części oraz aż dziesięć minifigurek, z tym, że dwie z nich to kościotrupki w różnym stanie rozkładu, które obejrzycie sobie niżej na zdjęciach detali. Pozostałych 8 figurek to sztuki oczywiście ekskluzywne dla tego setu i w pewnym stopniu nawiązujące do starych zestawów LEGO Pirates, jak np. kapitan Rudobrody w pięknej odświeżonej wersji z posiwiałą brodą. Jak już wszyscy AFOLe wiedzą, mamy tu do wyboru dwie wersje zestawu – jedną domyślną zatokę z rozbitym na trzy części okrętem umieszczonym w pięknej scenerii wyspy oraz drugą, pozwalającą na złożenie statku z powrotem w całość. Kompozycja kolorystyczna setu jest fantastyczna i mieni się wszystkimi możliwymi barwami – kupno zestawu jest na przykład bardzo efektywnym sposobem zaopatrzenia się w sporą ilość płytek Medium Azure. Summa summarum mamy tu mnóstwo elementów w ogółem 35 różnych kolorach, dostajemy także całkiem sporo zwierzyny – jedną uroczą różową świnkę, rekina, aż trzy papużki oraz garść krabów i ryb w różnych kolorach. Całkiem sporo jest także zieleni, która co rusz wysypuje się z kolejnych woreczków w trakcie składania – naturalnie w tym aspekcie Domku na drzewie nie da się zdeklasować, ale tutaj z kolei otrzymujemy niemało liści palmowych i pełzających pnączy oraz listków w różnych odcieniach. Do setu są także dołączone trzy armatki z mechanizmem spring-loaded shooters. Kolejnym zdecydowanym plusem zestawu jest całkowity brak naklejek.
Zaczynając od prawej strony na tanowej wyspie zobaczymy zapadły totem prawdopodobnie wcześniej tu zamieszkałych tubylców, palmę kokosową z trzema orzechami w kolorze Medium Nougat oraz rozbudowany podest, przy którym montujemy środkową część okrętu. Mamy tu schodki bogato zdobione żółto-niebieskimi kwiatkami, których kolejne egzemplarze kryją się pod pokładem. W tym miejscu mamy Jose’s Inn, czyli Karczmę Pepy, w której znajdziemy bar z napojami i wyposażeniem oraz przestrzeń do przenocowania. Na pokładzie części centralnej jest także mikroskopijna cela na pojedyczny stud głębokości, kryjąca pierwszego z kościotrupków, mamy tu także miejsce na armatkę, zaś na szczycie żagli bocianie gniazdo dla majtka. Dalej na wyspie montujemy rufę z kuchnią oraz kajutą Rudobrodego – tu także mamy świetny poziom detali, piękne wyposażenie oraz ciekawie wykorzystane techniki budowania. Na dachu kajuty mamy umiejscowioną kolejną z armatek z wyciorem do ładowania. Dokoła rufy znajdują się także liczne pudełka z zaopatrzeniem w postaci żywności – mamy tu garść owoców i francuską bagietę. Na lewym końcu planszy znajdziemy dziób statku z symboliczną toaletą i zaułkiem, gdzie zobaczymy jednego z kościotrupków w kapeluszu kapitana, trochę kwiatków oraz wybieg dla prosiaka z wysypaną karmą. Dziób statku sam w sobie jest pięknie wykończony żółtymi elementami oraz figurą o włosach Aquamana z serii kolekcjonerskiej CMF.
Wspomnianych osiem pełnowartościowych figurek to kolejno Rudobrody, którego pierwszą wersję wprowadzono już w 1989, majtek Jack 'Dark Shark’ Doubloons z krótkimi nieruchomymi nóżkami, dwie babeczki Lady Anchor i Robin Loot, dalej wąsate rodzeństwo Port i Starboard wymieniający się ciuchami oraz kwatermistrz Riggings i zaopatrzony w piękny nadruk tatuaży Tattooga. Moim zdaniem wprost idealnie zbalansowano tutaj odwołanie do przeszłości serii piratów i wspaniałą, nowoczesną jakość nadruków, poziom szczegółów jest tu więcej niż zadowalający, figurki wyposażone są także w użyteczne akcesoria. Żadna z figurek nie ma alternatywnego wyrazu twarzy a więcej o załodze dowiecie się z instrukcji, wraz z prezentacją pomysłodawcy zestawu i jego designera z Grupy Lego.
No cóż, ciężko napisać czy powiedzieć o tym zestawie coś, czego już po stokroć nie powiedziano – z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że zestaw jest cudowny, zarówno jako niezależny produkt jak i wycieczka w czasu dzieciństwa z całym bogactwem odwołań i nostalgicznym potencjałem. Wiele osób nazwało ten set najlepszym roku 2020 i jest w tym moim zdaniem sporo racji – absolutnie warto, szorujcie do sklepów i kupujcie.
Bleiben Sie swooshable!
10/10