Drodzy milusińscy – ponownie ekipa Nerdziucha była długo nieobecna – szczerze dziękujemy wszystkim, którzy do nas w międzyczasie pisali, pytali jak się miewamy, upewniali się, czy żyjemy i wykazywali troskę – wiecie, o kim mówimy i że mówimy o Was – to dzięki Wam właśnie mamy poczucie sensu w tej całkowicie hobbystycznej części naszej działalności. Nazbierał nam się gigantyczny backlog i bardzo powoli zaczniemy ten temat ogarniać, jako że wylądowałam na przymusowym karnym urlopie na następne dwa tygodnie – czas rozdysponuję odpowiednio na nix machen, drzemki, lekturę – tak wiele książek, tak mało czasu! – oraz postowanie.
Ten zestaw zanabyliśmy piękny szmat czasu temu w stanie jak to często bywa lekko niekompletnym – drobne dopełnienie brakujących części urodziło poniższy rezultat i teraz krótko o czym jest tu mowa.
Zestaw jest z 2005 roku, wydany na długiej i niezwykle rozbudowanej fali Knights Kingdom II, która premierowała na rynku rok wcześniej, zaś ukończona została rok później. Seria obejmowała kilka rodzajów produktów i rozmaite półki cenowe, gabaryty i ilości części. Numery od 8770 do 8774 wprowadzały dosyć paskudne odsłony maxi figurek na modłę raczej mających się pojawić dopiero w 2010 roku produktów Hero Factory czy Ben-10 niż bardziej zaawansowanej serii Bionicle (tutejsze figurki w dużym stopniu wykorzystywały także standardowe części System pomieszane z Technickiem, zamiast nie pasujących do zupełnie niczego wykrojów Bionicle) – rzecz dotyczy głównych bohaterów serii: fioletowego Danju, niebieskiego Jayko, czerwonego Santisa, zielonego Rascusa i głównego złola serii Vladka.
W tym samym roku wydano także kilkanaście mniejszych lub większych zestawów, z których jedynie część stanowiły sety System, z których na tej stronie już jakiś czas temu prezentowaliśmy Wam 8800: Vladek’s Siege Engine oraz 8778: Border Ambush, poza tym ruszyła machina uporczywych liftingów szeroko forsowanych action figures jak wyżej – wkrótce do ferajny dołącza także dobry Król Mathias, równie paskudny jak jego poprzednicy.
W samym 2004 roku otrzymaliśmy jeszcze większy zamek 8781: The Castle of Morcia za kwotę 90USD, mniejszą 8780: Citadel of Orlan za 50USD, turniej rycerski 8779: The Grand Tournament za 30 USD, trzy zestawy za 20USD – poza dwoma wymienionymi powyżej była jeszcze warownia 8799: Knights’ Castle Wall oraz za dychę pierwsze spotkanie Vladka z Danju, gdzie ten ostatni występuje w rzadkiej cenniejszej wersji z wyłącznie w tej figurce dostępnym standardowym hełmem w kolorze fioletowym – tak, moi drodzy, ta postać była jedyną wówczas i dotychczas (!) opcją zdobycia do kolekcji hełmu w kolorze Dark Purple, zaś sam Danju w tejże droższej wersji – bo zwykle rozbijał się w hełmie w kolorze ciemno szarym – poza tym ukazał się już tylko w najdroższym Castle of Morcia. Nie dziwi zatem fakt, że ta konkretna część na bricklinku zaczyna się od kwoty bodaj 10EUR za sztukę i jest to najniższa oferta.
Castle of Morcia
Aby unaocznić Wam, jak wielkie były wysiłki marketingowe w sukces serii nadmienię jako ciekawostkę, że już w 2005 roku LEGO dorzucało do paczek chrupek do mleka Nestlé takie oto potworki:
W tym samym roku wydano jeszcze garść dosyć skromnych polybagów, w tym Vladka w wersji bardzo biednej na tle jego poprzedników oraz ciekawego Jayka w odcieniu jasnoniebieskim.
Dalej mamy długą plejadę kolejnych odsłon pokracznych action figures, kilka tańszych setów jak np. wkrótce tu dostępne 8874: Battle Wagon, 8802: Dark Fortress Landing czy też aktualnie omawiany 8876: Scorpion Prison Cave oraz absolutny blockbuster (!), największy zamek serii i jeden z nielicznych przypadków tak szczodrego uposażenia seriowego złola 8877: Vladek’s Dark Fortress – prawie tysiąc części za stówkę bez centa – zestaw ten już wkrótce powinien tu zagościć oraz być dostępny na sprzedaż w dotychasowym sortowanym formacie, bo powoli dopełniamy ostatnie brakujące jego części w naszym LEGO roomie.
Vladek’s Dark Fortress
Rok 2006 to kolejne odsłony action figures, o których nie będę się tu rozwodzić bo nie ma o czym, dalej bardzo wdzięczny zestaw 8813: Battle at the Pass za 40 dolarów (without tax, bo kto był za wielką wodą ten wie, że w ten sposób podawane są ceny netto, zaś stawki VATu różnią się pomiędzy krajami federacji), 8822: Gargoyle Bridge za trzy dychy, który niebawem się tu pojawi oraz ukoronowanie serii w postaci zamku dobrego króla 10176: King’s Castle, także za stówkę bez centa, choć o zgrubsza sto części szczuplejszy od tego, co otrzymał jego adwersarz.
Battle at the Pass
King’s Castle
W 2007 linia Castle była kontynuowana serią Fantasy o lekko odmiennym zabarwieniu, ale o tym kiedy indziej.
Zestaw liczy sobie 280 części i jak wspomniano wprowadzono go na rynek w 2005 roku za cenę detaliczną 40USD co daje nam PPP ratio 14.3c. Z zestawem otrzymujemy pięć minifigurek, co w tej kategorii cenowej jest dosyć dobrym wynikiem, w tym wszak jednego kościotrupka starego typu z luźnymi majtającymi rączkami. Ponadto na pokładzie wylądował tani Danju z ciemnoszarym hełmem oraz Jayko, Vladek w średnim wypasie oraz jego masowy losowy henchman, poza tym obecny w siedmiu innych zestawach.
Jak widać na zdjęciach poniżej, zestaw podziela ogólną tendencję starego Castle do bardzo prostych i zgrzebnych konstrukcji z wykorzystaniem gotowych wielkich odlewów brzydkich acz drogich SURPów i BURPów, ogólnie bazując na schemacie klasycznego budowania w górę z symbolicznym udziałem SNOTu na podstawowych plate’ach lekko większych gabarytów. Rzeczą niezwykle irytującą jeśli chodzi o podobne zestawy średniego Castle jest stosunkowo częsta w nich obecność na dzień dzisiejszy rzadkich, po drodze dyskontynuowanych części, które poza byciem dosyć kosztownymi są także stosunkowo rzadkie i na ratunek przybywa nam tutaj możliwość dostawy z odbiorem w trzech krajach Unii, choć nawet w takich okolicznościach bywa ciężko. Nie chodzi tylko o ten nieszczęsny fioletowy hełm – przykładowo poniższy poza tym dosyć masowy klocek w nowym odcieniu Reddish Brown jest niedostępny na polskim bricklinku, zaś w Niemczech trzeba za niego zapłacić średnio 2-3EUR za sztukę:
Całe szczęście w odsiecz przybyli Czesi z ofertami na połowę tej kwoty.
Zestaw wpisuje się w schemat kolorystyczny Les Chevaliers Des Ombres – swoją drogą LEGO uczyniło tu dosyć spory gulasz z nazewnictwa, niektórych z rycerzy nazywając z germańska lub po łacinie, w pozycji złola obsadzając oczywiście dzikusów ze wschodu o mętnie słowiańskich imionach jak wyżej, przyznając im ogólną francuską nazwę – niezbyt wiele z tej arytmetyki wynika, ale na początku przynajmniej dosyć cieżko się w tym połapać. W każdym razie nie jest to wsad szczególnie cenny, nawet biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny, ale do rzeczy – ponownie mamy tu kompozycję czerni, ciemnej czerwieni, szarości oraz pojedynczych jaśniejszych elementów. Nie jestem szczerze powiedziawszy wielkim fanem tego kolorystyznego schematu, nie zestarzał się on zbyt szlachetnie i faktycznie dla niektórych może już trącić lekką stęchlizną, choć podobne zestawy vintage każdego rodzaju aktualnie są w cenie, więc może to tylko moje wrażenie.
Mamy tu kilka elementów bawialnych, całkiem sporo przestrzeni do zaaranżowania figurek, mamy także wiszącą klatkę na jedną z figurek tych dobrych, most zwodzony oraz akcesoria do miotania po obu stronach. Ponadto ciemna strona mocy otrzymuje tu dosyć pokracznego skorpiona do osiodłania, zaś ci niosący kaganek moralnej przewagi otrzymują białego konika z rozbudowanym w symboliczną katapultę siodełkiem.
Zestaw jest dosyć grywalny oraz całkiem trafnie uzupełniał flagowce tej linii w niskobudżetową warownię za symboliczną cenę, za którą już oczywiście dawno nie jest dostępny. Ogółem na plus,
6/10
Trzymajcie się pieszczochy, do przeczytania wkrótce, stay swooshable!
Aha. jeszcze jedna rzecz – wydaje mi się, że niniejszy zestaw jest nadal na sprzedaż, refurbishowany jak część z was widziała na poprzednich zdjęciach i w 100% kompletny, rozsortowany do osobnych woreczków, z kartonem i instrukcją. Kto chce niech pisze, tutaj lub na Fejsiku.