Sięgnąłem niedawno po pierwszy tom Hellblazera – zbiorcze wydanie zeszytów 146-161 autorstwa Briana Azzarello.
Szybko pochłonąłem bo bardzo dobrze się czytało.
To było moje pierwsze zetknięcie z tym bohaterem na łamach komiksu stąd też nie mam żadnego materiału porównawczego; zapoznałem się jedynie z kilkoma recenzjami i wywnioskowałem z nich, że interpretacja Azzarello nie wszystkim przypadła do gustu.
Ciężko jest mi się do tego odniesć, w każdym razie mi ta lektura bardzo przypasowała.
Polubiłem dosyć chropowatą i niejednoznaczną postać bohatera, każda z przedstawionych historii solidnie mnie wciągnęła a to wszystko w specyficznym klimacie, do którego mam słabosć:
jest brudny, szorstki, mroczny, negatywny, brutalny, wulgarny i nihilistyczny 😉
A wszystko w odpowiednich proporcjach.
Na uwagę zasługuje też różnorodna kreska poszczególnych częsci na czele z tłustą/karykaturalną w przypadku pierwszej gdzie główny bohater trafia za kratki.
Wyczytałem, że w innych odsłonach pojawia się więcej motywów okultystycznych i nadprzyrodzonych co tym bardziej zachęca do zapoznania się z kontynuacją, która ponoć niedawno się ukazała
9/10


