Grupa LEGO odtrąbiła sukces, ale czy mają do tego rzeczywiście powód? Rzeczone orzeczenie dotyczy jedynie ograniczonej liczby zestawów Ninjago, Nexo Knight i Chima oraz odpowiadających minifigurek (gdzie linia Chima została i tak wycofana z portfolio duńskiego giganta już jakiś czas temu), podczas gdy Lepin i jego koledzy z biznesu imitacyjnego za pół ceny nadal będą mogli sprzedawać kopie produktów innych linii, włącznie z bestsellerami marki w postaci Star Wars, Superheroes i Batman, gdzie krajobraz praw autorskich jest odrobinę bardziej skomplikowany niż tych wyżej wymienionych, ponieważ obejmuje również interesy Disneya, Marvela i DC. Jak wiadomo, z uwagi na wygaśnięcie serii patentów począwszy od wczesnych lat dwutysięcznych, ostudowany design klocków LEGO nie jest już przedmiotem ochrony prawnej i generyczne podróbki LEGO mogą i są legalnie produkowane, zwłaszcza jeśli nie nawiązują do specyficznego „artworku” jak przedmiot ochrony prawnej określiły chińskie sądy. Ta sytuacja spotykała się długo także z szeroka aprobatą konsumentów – produkty Lepina i podobnych producentów (których liczby w samych Chinach idą w dziesiątki jeśli nie setki) od lat dostarczają tanich i łatwo dostępnych zamienników, których znaczne ilości są potrzebne do tworzenia tzw. MOCów i obszernych dioram.
Jest rzeczą oczywistą, że ochrona praw autorskich jest nigdy niekończącym się, drogim i czasochłonnym zajęciem dokonywanym w małych krokach, stąd moje zrozumienie i zadowolenie z tego małego sukcesu grupy LEGO. Obawiam się jednak, że w przypadku tego konkretnego podmiotu IPR ta walka nigdy się nie skończy, zwłaszcza zważywszy na ceny oryginalnych produktów, do których części wypluwają maszyny w krajach kosztów wysokich takich jak Dania czy Czechy.
Nerd #2
