Bądźmy szczerzy, kto jako smarkacz nie przechodził „fazy na Beksińskiego”, niezależnie od tego, jak bardzo usiłował „być artystyczną duszą” w oczach swoich rówieśników i czy pisał przysłowiowe białe wiersze czy nie? Któż nie nużał się jako gówniak w vanitas, nie wydawało mu się, że oto jest najmroczniejszym czternastolatkiem w historii tego świata i nie fantazjował o śmierci, zwłaszcza takiej w pelerynie rodem z odpowiednio Władcy Pierścieni czy Harry’ego Pottera? Beksińskiego a zwłaszcza jego dojrzałe prace zawierające w sobie elementy ekspresjonizmu, surrealizmu i metafory oraz przesycone we wręcz niepokojącym stopniu defetyzmem, uczuciem pustki i nieuchronnego rozkładu znał i zna każdy i to nie jest nota mająca tę twórczość przybliżyć, a to głównie dlatego, że na malarstwie znam się jak osioł na basetli – jest to jedynie kolejna prezentacja zawartości kolejnej książki z naszych półek, bo tak, obrazy Beksińskiego wciąż w nas budzą pewną niezdrową turpistyczną fascynację.
Niniejsza książka jest pierwszą z czterech tomów podsumowujących twórczość Zdzisława Beksińskiego. Mamy tu ponownie wielki format z okładką, około 140 stron grubego papieru kredowego i zawartość w dwóch językach – polskim i angielskim. Książka obejmuje prace malarskie podmiotu z lat 1958-1999. Przypominam, że Zdzisław Beksiński został brutalnie zamordowany w swoim mieszkaniu w Warszawie na początku roku 2005, przeżywając swojego syna Tomasza znanego m.in z publikacji w Tylko Rocku i pracy tłumacza, który popełnił samobójstwo na koniec roku 1999 jak i swoją zmarłą rok wcześniej żonę oraz matkę i teściową. Moment śmierci młodego Beksińskiego pamiętam dosyć dobrze, gdyż spotkała się ona z rozległą reakcją kolegów z pracy i przyjaciół na łamach Tylko Rocka a były to poniekąd czasy kształtowania się mojego już wówczas dosyć świadomego gustu muzycznego – tak stara jestem. Powiecie, że to sporo śmierci na jedną rodzinę i faktycznie znajduje to swoje odbicie w późnych pracach malarza.
Mamy tu kilka wczesnych prac Beksińskiego do roku 1967 w estetyce zauważalnie odmiennej aniżeli te, które powstały w latach 1967-1783 czyli w tak znanym okresie fantastycznym twórczości malarza, który zapewnił mu największą rozpoznawalność i gdzie faktycznie można zaobserwować pewną oniryczną estetykę dzieł jakby usiłujących pochwycić marzenie senne czy raczej koszmar. Podobnie mamy zestaw prac późniejszych zarzucających w dużym stopniu wcześniejszą pejzażową, przestrzenną wizyjność, przykładowo umieszczając przedmioty czy postacie na nieokreślonym tle. Jest faktem doskonale znanym, że Beksiński w przeciwieństwie do jego kolegów surrealistów nie tytułował swoich prac i ogólnie niechętnie podchodził do prób ich interpretacji czy prób o wyjaśnienia, raczej pozostawiając pole do subiektywnego zanurzenia się w estetyce jego dzieł odbiorcom, stąd ciężko odwoływać się tu do konkretnych obrazów, myślę, że można jednak bezpiecznie zaznaczyć, że ostatnia sekcja twórczości zawiera m.in bardzo dobrze znany szereg dzieł z Ukrzyżowanym jako powracającym motywem – ten trop pojawiał się zresztą w twórczości Beksińskiego już wcześniej, ale raczej nie z takim rozmachem. Prezentacja okresu fantastycznego z kolei zawiera najbardziej rozpoznawalne obrazy spod pędzla malarza – wszystkie te wspaniale ujęte kościane konstrukcje twarzy, ciał i budynków, które mnie osobiście najbardziej zapadły w pamięć z lat szczenięcych.
Bardzo dobra publikacja, zapewniająca przekrojowy przegląd dzieł malarskich Beksińskiego w pięknym wydaniu. Zdecydowanie polecam.
In: Beksiński 1., wydanie piąte poprawione, wyd. Bosz, Olszanica 2018, ISBN: 978-83-7576-077-4.
9/10