Jak już wiecie od czasu do czasu na tej stronie pojawia się mocno freestylowy content podejmujący nerdzie novinky w różnych sferach z preferencją dla towarów ciekawych i udanych, które naszym zdaniem warto polecić. Nie zamierzamy niniejszym stawać w szranki z influencerami beauty, wobec jednak dosyć gorącego przyjęcia i sukcesu niniejszej palety, postanowiłam wam ją zaprezentować.
ColourPop Cosmetics to amerykańska firma kosmetyczna z siedzibą w Los Angeles, California. Chodzi o sprawę dosyć świeżą, ponieważ debiut marki można datować na rok 2014. ColourPop bardzo szybko zadomowił się w kuferkach makijażystów i makeup junkies z uwagi na bardzo przyzwoitą jakość, niesamowicie szerokie i zróżnicowane portfolio, liczne projekty współpracowe – aktualnie na amerykańskiej stronie ColourPop można znaleźć produkty z licencją Disneya, Nintendo (Animal Crossing), Sailor Moon czy makeupich celebrytów oraz – co niezwykle ważne – bardzo przystępne ceny. Sam ColourPop określa siebie jako markę premium w drugstore cenach – przykładowo, niniejsza niewielka paleta z uniwersum Star Wars dostępna jest w retailu za cenę jedynie 16USD za 9g, w katalogu marki znajdują się także większe palety za ceny od kilkunastu do cca 30-40USD, co w istocie, wobec cen innych marek, zwykle oscylujących w granicach 50-70EUR za paletę, nie wspominając o produktach super premium sygnowanych znakiem handlowym e.g. Natashy Denony czy Patti McGrath, o domach mody nie mówiąc, stanowi ofertę niezmiernie atrakcyjną. Tym jednak, co stanowi element decydujący dla popularności ColourPop jest wysoko zadawalająca jakość ich produktów, co spróbujemy wam zaprezentować niżej.
Aha – nie znajdziecie tego produktu w europejskiej dystrybucji drugstorowej czy perfumeryjnej – trzeba zamawiać od producenta w USA, z wysyłką do Europy, w bardzo zresztą atrakcyjnych kosztach dostawy, zaś dla zamówień powyżej bodaj 60USD macie WW shipping za darmo.
Paleta jest wykonana z twardego kartonu z magnesami zapezbieczającymi zawartość przed niechcianym otwarciem i rozsypaniem, dalej także bardzo atrakcyjną okolicznością wobec niskiej ceny palety jest dołączone lusterko. Zewnętrzne opakowanie ma przyjemny w dotyku matowy finish z połyskliwymi elementami oraz zewnętrzy kartonik w tej samej formie. Mamy tu dziewięć różnorodnych cieni w masie 1g sztuka i są to:
1) Precious Cargo – srebrny, lekko transparentny shimmer w kolorze srebra ze złotymi refleksami, nadający się także do wykorzystania jako highlighter na całej twarzy,
2) Right Hand Mando – mocno pigmentowany, kremowo-aksamitny shimmer o dużym kryciu,
3) Just Like Tatooine – mocno pigmentowany matte o kremowej, aksamitnej konsystencji
4) Sipping Soup – mocno kryjący, mieniący się shimmer o mokrej, kremowej, aksamitnej konsystencji
5) Baby Face – mocno pigmentowany, dobrze kryjący matte
6) The Force – jak dla mnie bardziej pressed glitter dobrze działający jako topper o lekko złotawym odcieniu i niewielkim falloucie
7) Little Frog – matte z lekko mieniącym się srebrnym brokatem,
8) Float Your Crib – wysoko pigmentowany matte o przyjemnej kremowej konsystencji i wysokim payoffie
9) Droid Protocol – jak wyżej, mocno pigmentowany i bardzo efektywny matte o przyjemnej aksamitnej konsystencji i wysokim payoffie.
Cienie wewnątrz zabezpieczone są plastrem folii zabezpieczającej przez umazaniem lusterka, zwłaszcza po pierwszym użyciu.
Nie mam ambicji na beauty jutiubera, ale z mojej perspektywy z cieniami pracuje się fantastycznie, wszystkie z nich niezwykle łatwo się blenduje, kolory są wysoko pigmentowane i mocno kryjące – nie trzeba ich wiele dla uzyskania pięknego, pełnego koloru, choć w szczególności Float Your Crib ma potencjał lekko błotnistego efektu. Tym niemniej, cienie nie prezentują się plamiście, poziom nasycenia koloru jest bardzo równy bez efektu patchiness, zaś fallout nawet z shimmerami i sprasowanym brokatem jest minimalny, choć jak mówią beautuberzy mamy tu spory kickback w panie, choć nawet w ten sposób wzbudzone cienie pozostają na miejscu i nie zanieczyszczają podkładu, jeśli jesteście z tych, którzy lubią najpierw skończyć nakładanie waszych twarzy.
Jeśli chodzi całościowo o colour story, ta kombinacja podoba mi się o wiele bardziej niż wypuszczona bodaj dwa lata temu i oczywiście już niedostępna kolekcja luksusowej marki Patti McGrath również na licencji Star Wars – The Rise Of The Skywalker.
Niżej możecie zaobserwować skromne próbki tego, jak cienie prezentują się na skórze – jeśli chodzi o trwałość, muszę przyznać, że wraz z zastosowaniem Eyeshadow primera, który jako osoba o potężnie workowanych powiekach stosować muszę w odpowiedniej ilości (which actually sucks big time but hey – Hugh Dancy is a heavily hooded-eyes beauty and look how hot he is) oraz setting sprayu Urban Decay, makeup spokojnie przetrwa cały dzień i nawet w moim przypadku transfer zawartości ruchomej powieki na tę górną nie jest tragiczny, z czym straszliwie walczyłam choćby przy niedawnym zastosowaniu jednej z palet MakeUp Revolution. Cienie można stosować także na mokro, ale nie jest to koniecznie dla uzyskania nasyconej barwy i dobrego usadzenia cieni na powiece.
Wykorzystano:
ColourPop Star Wars The Mandalorian Collab The Child Eyeshadow Palette
Dior Forever Skin Correct shade 00
Jeffree Star Cosmetics Automatic Eyeliner shade Money Counter
Jeffree Star Cosmetics Velour Liquid Lipstick shade I Gotta Go
Jeffree Star Cosmetics Magic Star Setting Powder shade Fair
Lancôme Hypnôse mascara shade Brown
Lancôme Teint Idole Ultra Wear Foundation shade 008 Beige Opale
MAC Shape+Shade Brow Tint shade Fling
Urban Decay Eyeshadow Primer Potion
Urban Decay 24/7 Glide-on Pencil shade Corrupt
Urban Decay All Nighter Long Lasting Makeup Setting Spray
[#1]
[#2]